Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Data publikacji: 15.07.2025 r.
Jak połączyć udział w Europejskim Korpusie Solidarności z pracą naukową na śródziemnomorskiej wyspie, opowiada Kinga Białek, doktorantka i wykładowczyni w Centrum im. W. Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim
Postanowiłaś spędzić na Cyprze ostatni rok studiów doktoranckich jako wolontariuszka Europejskiego Korpusu Solidarności. Skąd taki pomysł?
W pracy doktorskiej zajmuję się tematem miast podzielonych, w tym głównie Nikozją. To jedyna na świecie stolica podzielona na dwie części: południową, kontrolowaną przez Greckich Cypryjczyków, i północną, kontrolowaną przez Tureckich Cypryjczyków. Obie części oddziela strefa buforowa zarządzana przez ONZ. Wybór miejsca na wolontariat nie był więc przypadkowy. Pisząc doktorat, niejednokrotnie znajdowałam różne ciekawe wydarzenia czy konferencje naukowe, które odbywały się na Cyprze. Nie miałam jednak możliwości, aby za każdym razem lecieć tam na własny koszt. Pomyślałam więc, że mogę połączyć przyjemne z pożytecznym i w ciągu dnia działać w wolontariacie, a po godzinach zajmować się pracą naukową.
Na uczelni nie mieli problemu z tym, że nie będzie cię w Polsce przez cały rok?
Na szczęście nie. Uniwersytet zgodził się, abym końcową część doktoratu realizowała zdalnie. Pozwolił mi również na prowadzenie zajęć online.
Czy projekt, w którym bierzesz udział w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności, wiąże się tematycznie z twoją pracą naukową?
Nie, choć wykorzystuję w nim umiejętności zdobyte na uczelni. Ze względu na to, że jestem badaczem, organizacja goszcząca przydzieliła mi zadania polegające głównie na researchu oraz pomocy w przygotowywaniu rozmaitych inicjatyw. Gromadzę między innymi dane na temat społeczności imigrantów na Cyprze, ale także informacje dotyczące dobrych praktyk podczas realizacji projektów unijnych. Pomagam również w kwestiach administracyjno-promocyjnych i aktywnościach w terenie. Ponieważ jedną z moich największych pasji jest sport, a zwłaszcza bieganie, bardzo starannie wybrałam organizację goszczącą, która już swoją nazwą – Active Zone Outdoor [w skrócie AZO, z ang. strefa aktywności na świeżym powietrzu – przyp. red.] podkreśla znaczenie aktywności fizycznej w codziennym życiu. Organizujemy mnóstwo wydarzeń sportowych przeznaczonych dla lokalnej społeczności, ze szczególnym uwzględnieniem osób z mniejszymi szansami: imigrantów, ludzi starszych i z niepełnosprawnościami. W ramach realizowanych działań miałam np. możliwość prowadzić zajęcia z jogi dla kobiet czy organizować grupę biegaczy trailowych [osoby biegające po górskich/leśnych szlakach – przyp. red.].
Z twojej inicjatywy organizacja goszcząca została też włączona w przygotowywanie jednego z największych festiwali sportowych na wyspie, czyli Międzynarodowego Maratonu w Larnace.
Tak, choć stało się to trochę przypadkiem. Ponieważ bardzo lubię biegać maratony, zapisałam się również na ten organizowany w Larnace. Kiedy śledziłam informacje na jego temat w mediach społecznościowych, zaskoczył mnie fakt, że w trakcie imprezy na stacjach nawadniających dostępne mają być wyłącznie plastikowe półlitrowe butelki z wodą. W Polsce, a także w wielu innych krajach, podczas maratonów już dawno nie stosuje się takich rozwiązań, ponieważ są nieekologiczne. Obecnie używamy małych papierowych kubeczków, dzięki czemu redukujemy zużycie plastiku, a także ilość marnowanej wody. Przeciętny biegacz bierze zazwyczaj kilka łyków i biegnie dalej, nie potrzebuje do tego półlitrowej butelki. Pewnego dnia podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami z szefem Active Zone Outdoor – Andreasem, który od razu zaproponował, żebyśmy spróbowali coś z tym zrobić. Najpierw zadzwoniliśmy do organizatorów maratonu, a następnie napisaliśmy oficjalny list, w którym zaproponowaliśmy wprowadzenie zmian na stacjach nawadniających, powołując się na przykłady innych dużych imprez biegowych w Europie.
Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że ktoś potraktuje nas poważnie. Ku mojemu zaskoczeniu po około dwóch miesiącach dostaliśmy odpowiedź. Organizatorzy maratonu zaproponowali, abyśmy w ramach eksperymentu współprowadzili jedną ze stacji nawadniających, na której miały się znaleźć zarówno butelki, jak i sugerowane przez nas papierowe kubeczki. Dodatkowo jako organizacja otrzymaliśmy możliwość wzięcia bezpłatnie udziału w realizowanym przy okazji maratonu biegu korporacyjnym, z czego oczywiście bardzo chętnie skorzystaliśmy.
I jak wypadł eksperyment z kubeczkami?
Bardzo dobrze! Po maratonie organizatorzy zadzwonili do nas z informacją, że nikt z uczestników na nie nie narzekał, czego chyba najbardziej się obawiali. Co więcej, zaproponowali, abyśmy w kolejnym maratonie – tym razem w Limassol – również poprowadzili całą stację nawadniającą. Uważam to za spory sukces, biorąc pod uwagę sceptycyzm, z jakim organizatorzy podchodzili do naszego pomysłu. Daleko jeszcze do sytuacji, w której na wszystkich stacjach nawadniających będą tu papierowe kubeczki, ale jak widać – kropla drąży skałę.
Wygląda na to, że twoja pasja do biegania wniosła w życie organizacji goszczącej wiele nowego.
Tak, i bardzo się z tego cieszę! Przed moim przyjazdem AZO organizowało dużo aktywności sportowych, ale nie było wśród nich biegania. Swoją pasją zaraziłam też pozostałych wolontariuszy. Już wkrótce moja współlokatorka Ralina weźmie udział w swoim pierwszym biegu na dziesięć kilometrów, a do biegania namówiłam ją zaledwie dwa miesiące wcześniej! Niedawno wpadłam też na pomysł, aby zorganizować na Cyprze pierwszą edycję międzynarodowego biegu Wings for Life World Run. Podjęłam już nawet pierwsze kroki w tym kierunku, więc mam nadzieję, że się uda.
Czy przy takiej liczbie inicjatyw, w które się angażujesz na Cyprze, znajdujesz jeszcze czas na pracę naukową?
Na szczęście jakoś udaje mi się to pogodzić i powoli przygotowuję się do obrony doktoratu. Pobyt na Cyprze – zgodnie z moimi przewidywaniami – bardzo wiele mi w tej kwestii ułatwił. W międzyczasie zostałam członkiem Association for Historical Dialogue and Research – niezależnej organizacji z siedzibą w Nikozji, która prowadzi działania na rzecz pojednania zwaśnionych stron podzielonego miasta. Dzięki temu uzyskałam łatwy dostęp do zarządzanych przez nią archiwów i bibliotek. Mam też bezcenną możliwość, aby osobiście spotykać się z naukowcami, którzy na miejscu prowadzą badania w interesujących mnie obszarach. Udało mi się również nawiązać kontakt z cypryjskim reżyserem filmowym, którego filmu przez wiele miesięcy bezskutecznie poszukiwałam, będąc w Polsce. Tutaj wystarczyło kilka rozmów, aby uzyskać do niego dostęp. Zdążyłam już nawet pokazać wspomniany film swoim studentom podczas zajęć online. To wszystko nie miałoby szansy się wydarzyć, gdybym nie przyleciała na Cypr!
Jesteś żywym przykładem na to, jak wiele korzyści może przynieść wyjazd w ramach programu unijnego, zwłaszcza gdy ma się na siebie pomysł i nie obawia się brać spraw w swoje ręce.
Europejski Korpus Solidarności to już kolejny program Unii Europejskiej, w którym biorę udział. W trakcie studiów magisterskich byłam dwukrotnie stypendystką Erasmusa+; prowadziłam wówczas badania naukowe w Chorwacji i na Cyprze. Kilka razy wyjechałam też na praktyki Erasmusa+. Nie ma lepszej okazji do uczenia się tolerancji i otwartości na drugiego człowieka. Funkcjonowanie w międzynarodowej grupie i mierzenie się z wyzwaniami związanymi z życiem w obcym kraju pozwala spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy i wyjść poza utarte sposoby myślenia. To są rzeczy, których nie nauczymy się z żadnej książki ani filmu, musimy ich doświadczyć na własnej skórze. Udział w projektach unijnych daje też duże poczucie sprawczości i wiarę w to, że możemy mieć znacznie większy wpływ na rzeczywistość, niż czasem nam się wydaje.